Początek książki...O Galicji ...Zdjęcia z kresów ..Mapy historyczne..Kresy wschodnie Wyszukiwarka GenealogicznaKsięgarnia “Kresy Wschodnie”Tańce ..Filmy o Kresach

Home


Orginał po angielsku jest na stronie http://www.personal.psu.edu/users/w/x/wxk116/sjk/jazlow.html


Stanisław J. Kowalski

Jazłowiec -Miasto Kresowe zagubione w histori.



Str 39-40

przepisał Pan Edward Haduch




wschodnich terytoriach Polski. Rodowe nazwisko także przyniosło duże uznanie miastu Jazłowice i większy szacunek w całym kraju.


Pierwsza wzmianka o Jazłowieckich pojawia się w opowiadaniu o Wacławie Jazłowieckim, który zyskał sławę przez odniesienie szeregu zwycięstw nad Tatarami. W tym czasie on otrzymał urząd wojewody podolskiego i miał miejsce co najmniej piąty napad tatarski – w 1450, 1452, 1453, 1469 i 1474 r. Miały miejsce także mniejsze napady, które nie były udokumentowane, ale które mimo wszystko wymagały dodatkowego wysiłku w obronie granic. Wacław zrezygnował ze swojego urzędu w 1477 roku i został pustelnikiem, spędzając pozostałość swojego życia na modlitwie i medytacjach. Z uwagi na to, że on zajmował tak wysokie stanowisko przed swoją rezygnacją, można założyć, że uczestniczył w życiu publicznym od najwcześniejszych lat, ale na niższych stanowiskach.


Jednakowoż na początku XVI w. nazwisko Mikołaja Sieniawskiego, znanego królewskiego doradcy jest wspomniane w miejskich zapisach. On nie mógł być właścicielem miasta jak nazwisko Jazłowiecki było także umieszczone w zapiskach. Jedyne racjonalne wytłumaczenie jest takie, że król powierzył mu zajęcie się niektórymi sprawami łączącymi się z państwowym skarbem. Widocznie król Zygmunt I przyznał Sieniawskiemu koncesję do inkasowania kwartalnego podatku celnego, należnego królewskiemu skarbcowi. Ponieważ ten kontrakt przypadł jednemu z najbardziej wpływowych królewskich dworzan, to prowadzi do wniosku, że zbieranie cła w Jazłowcu musiało być bardzo lukratywnym interesem. To wprost potwierdza, że ważny gościniec przechodził przez miasto i że ruchliwy transport był źródłem istotnych dochodów państwowych. To także potwierdza fakt, że w tym czasie swojej historii, Jazłowiec był bardzo rozwiniętym miastem. Dokumentacja pisana w formie listu do podolskiego poborcy cła odnosi się do zbierania cła w nowym i starym mieście. To jest dowód, że miasto rozrastało się w rozmiarach a jego nowa część nazwana „nowym miastem” znów potwierdza fakt, że interesy w tym czasie szły dobrze.


Inny dokument, który dotyczy Sieniawskiego wskazuje, że król dał swoje pozwolenie miastu na organizowanie dorocznych targów w dniu św. Katarzyny. To dawało naturalnie korzyść królewskiemu skarbcowi, ponieważ powiększało obroty handlowe i mogło także powiększyć dochody podatkowe. Mimo wszystko, innym dokumentem,, rozporządzeniem króla, w odpowiedzi na prośbę Sieniawskiego, pozwolił na drugie handlowe targi mające odbywać się w dniu parafialnej patronki św. Marii Magdaleny. To wszystko dostarcza przekonującego dowodu, że miasto znane było ze swej aktywności handlowej i potencjału dochodów państwowych.


Okres czasu pomiędzy rezygnacją Wacława Jazłowieckiego a następnym pojawieniem się jego rodowego nazwiska na Podolu wskazuje, że istniał jego potomek jasno nie określony we współczesnych zapisach. Najbardziej logicznym spadkobiercą był Jan Jazłowiecki, czasami notowany jako Jan Buczacki. Założenie, że był on wnukiem Michała, pana na Jazłowcu i ojcem Jerzego, sławnego imienia na Podolu i w polskiej historii synchronizuje się i wyraźnie wykazuje, że był on wodzem Janem Jazłowiec, któremu sławny polski poeta dedykował swój epos „Proporzec”.


On mógł być dobrze znaną osobą wyróżniającą się w królewskim otoczeniu, ale z jakiegoś powodu jego wyczyn nie został odnotowany lub zagubiony, jeżeli był odnotowany.


Nazwisko Jazłowiecki odzyskało wybitną wartość, gdy Jerzy, wnuk Wacława Pustelnika pokazał się na publicznej scenie Podola.

Jerzy Jazłowiecki, jeden z najbardziej barwnych polskich wojskowych wodzów i dostojnik państwowy tego czasu pozostawił bogaty spadek niezliczonych opowiadań o swoich licznych osiągnięciach na różnych polach publicznej działalności. Jako młody człowiek zgodnie ze zwyczajem tych czasów wstąpił na służbę sławnego polskiego wodza, Michała Kamienieckiego. Gdy służył pod nim młody Jerzy odznaczył się w wielu akcjach przeciw Tatarom i na przekór swojej młodości był wyznaczony do obrony granicznych ziem. W 1528 r., gdy nadal był jeszcze młodzieńcem wytracił siły tatarskie liczące ponad 1000 osób. Parę lat później pod wsią Oczków on zmiażdżył siły tatarskie pod Chanem Asłanem, co doprowadziło do osobistej nienawiści pomiędzy dwoma wodzami.


W czasie jednego z okresów względnego spokoju w walkach tatarski chan idąc za przykładem zwyczajów miejscowego rycerstwa zapraszał młodego polskiego wodza na przyjęcie w swoim obozie. Polski dowódca zrobił mu grzeczność, ale gdy przybył został niespodziewanie zatrzymany i uczyniony zakładnikiem. On był ostatecznie zwolniony (po tym, jak jego rodzina zapłaciła istotny okup), ale to złamanie etyki w tradycyjnych zasadach zapoczątkowało osobistą wendettę Jerzego Jazłowieckiego przeciw chanowi i Tatarom w ogóle.


Ale walki z Tatarami nie były jego jedynym militarnym celem. Kiedy tylko było konieczne on udawał się na inne teatry możliwych militarnych akcji. Gdy wojewoda mołdawski najechał polskie południowe terytoria, Jerzy Jazłowiecki przerzucił swoje siły przez Dniestr do walki obok polskiego wodza, Jana Tarnowskiego. W dwóch bitwach pod Gwoźdźcem i Obertynem wołoska armia została zdecydowanie pokonana i zmuszona do odwrotu. To było wysoko cenione, ważne polskie zwycięstwo i jedyne, po którym wojewoda mołdawski znów został poddanym polskich rządów.


Zaabsorbowanie Polski w wojnę przeciw Rosji (1534-1537 r.) działało jako podnieta dla Tatarów do zwiększania ich parcia na południowo-wschodnie terytoria Polski. Graniczne jednostki pod komendą Jazłowieckiego udanie broniły polską ziemię przeciw tatarskim napadom w 1535, 1536 i 1537 r. Tatarskie ataki ustały dopiero w roku 1549, gdy ich siły kierowane do przeniknięcia polskiego terytorium daleko na zachód aż do miasta Tarnipol, gdzie one zostały poszczególnie wybite przez hetmana polnego Jana Tarnowskiego. Wtedy Tatarzy zwrócili swoją uwagę ku północnym sąsiadom – państwu moskiewskiemu. Gdy Jazłowiecki dowiedział się, że wspólny wróg złupił Moskwę (1552 r.) i wraca z jeńcami i łupami wojennymi na Krym, pośpiesznie zebrał swoje siły do interwencji. Ale wróg niefortunnie wywinął się, używając tajnych podróżnych dróg w stepie.


On walczył z Tatarami znowu w 1566 r., gdy polskie straże graniczne pod jego komendą pokonały siły najeźdźców. W 1573 r. na podstawie rozkazu króla on znów otrzymał dowództwo nad znacznymi siłami i został skierowany do interwencji w mołdawskiej rewolcie i zaprowadził spokój na tych terytoriach. Właśnie w jego późniejszych latach on otrzymał dowództwo nad polskimi siłami granicznymi podczas elekcji nowego króla, gdy Tatarzy dwukrotnie najechali polskie ziemie (w 1574 i 1575 r.). Chociaż ich potężne siły spowodowały duże zniszczenia na Rusi i Podolu Jazłowiecki doprowadził do zatrzymania ich pochodu na pograniczu, przed odepchnięciem ich z powrotem ku Krymowi.


Jego posługa wojskowa była tylko częścią jego zaangażowania w życie publiczne. Polski król w uznaniu jego przywódczych zdolności i wiernej służby dla kraju mianował go na różne wysokie urzędy publiczne, jak wojewoda podolski, wojewoda ruski i w roku