Początek książki...O Galicji ...Zdjęcia z kresów ..Mapy historyczne..Kresy wschodnie Wyszukiwarka GenealogicznaKsięgarnia “Kresy Wschodnie”Tańce ..Filmy o Kresach

Home


Orginał po angielsku jest na stronie http://www.personal.psu.edu/users/w/x/wxk116/sjk/jazlow.html


Stanisław J. Kowalski

Jazłowiec -Miasto Kresowe zagubione w histori.



Str 44 i 46

przepisała Pani Alina Tomczyk



- 44 -


nych w testamencie przez Mikołaja dla miejscowej parafii i Dominikanów . W późniejszym okresie czasu ona została wciągnięta w długi spór z klerem, który miał zaniedbywać swoją parafię, poświęcając cały swój czas i uwagę sprawom swojego Zakonu.


W pewnym momencie, bardzo prawdopodobne, gdy jej małżonek jeszcze żył, ona rozpoczęła wciągać się w obywatelskie czynności i działalność dobroczynną dla miasta. Ona nie robiła tego na pokaz, jednakowoż bardzo wiele poświęcała się tym sprawom, jak jej zmarły szwagier i jej dokonania na tej ziemi nie były tak godne uwagi jak jego. Ona także zaczęła interesować się sztuką i poświęciła się patronowaniu muzyce. Pierwszy polski kompozytor Mikołaj Gomółka był częstym, gościem na jej dworze i cieszył się jej entuzjastycznym poparciem w swoim twórczym wysiłku.


Zgodnie z dającymi się wykorzystywać świadectwami Mikołaj Gomółka urodził się w Krakowie w 1564r. (1535r.), gdzie jego talent został pierwszy raz rozpoznany przez katolickiego biskupa. W wieku szesnastu lat on skomponował swoją pierwszą i jedynie ocalałą kompozycję „Psałterz Polski”, która była opublikowana przez Archidiecezję krakowską. Żadna inna kompozycja nie ocalała, ale jest wiadomo, że jego muzyka byłą grana w całej Polsce i większości Litwy jako popularna. Kronika wspomina, że podczas jego życia on był bardzo popularny wśród szlachty „jak on podobał się im ze swoim talentem”. W wieku dwudziestu sześciu lat artystycznej twórczości on musiał stworzyć dużą ilość świeckich kompozycji, ale były one ogólnie wykonywane jako pojedyncze kopie i miały mniejsze szanse na przetrwanie niż jego kościelna muzyka.


Podczas jednej z jego wizyt na dworze Eleonory Jazłowieckiej on zaczął chorować i krótko potem zmarł w jej zamku. Jako człowiek z ludu został pochowany na dominikańskim cmentarzu kościelnym w miejscu w pobliżu otaczającego muru. Jego grób z czasem został zagubiony i zapomniany. W dużo późniejszym czasie, w połowie XIX w. właściciel Jazłowca odkrył grób i obudował płytą. Któryś z jego współczesnych następców i wielbiciel ufundował pamiątkową tablicę położoną ku jego pamięci wewnątrz, przy wejściu do kościoła dominikańskiego. Ta tablica z następującą łacińską inskrypcją byłą jeszcze możliwa do odczytania na ścianie przed II-gą wojną Swiatową:


D.O. K.

Gomoleam His lapis indient sepultum
quoz eum doverat atra mers cheraulae
omnes ingemiere musique
megatunoune domns stretore nutao
at reste sinores Tui qiesoant
Gomoles hoe tuwale a Tuis parate
Obiit Anne D.MDCIX
die V Vartis Astatis IIV


W 1610r. owdowiała Eleonora wymieniła małżeńskie ślubowanie z księciem Janem Jerzym Radziwiłłem, potężnym magnatem z Litwy. Rok później ona i jej nowy mąż podpisali dokument, w którym dają prawo do opieki nad parafialnym kościołem i jego własnościami nowemu proboszczowi ks. Adamowi Makowskiemu. Ale bardziej ważny dokument oni podpisali, który ocalał i był potwierdzeniem nadanych kiedyś praw Ormianom. Istotnym początkiem tego dokumentu jest oświadczenie, w którym stwierdza się, że czyni się to głównie dzięki prośbie Ormian, którym przywileje cofnął później Hieronim Jazłowiecki, i że będą one kontynuowane. To napomknięcie do-


brak 45 st

- 46 -


i względów przedsiębiorczości na tych ziemiach było bardzo oczywiste tym razem.


ROZDZIAŁ VI


Ród Koniecpolskich.


Po śmierci Eleonory Radziwiłł (Jazłowieckiej) w 1617r. jej obszerne posiadłości przeszły w dziedziczenie do różnych dalekich krewnych. Majątek Jazłowiec, który w tym czasie składał się z mista, 31 wiosek i szeregu mniejszychwłąsności przeszedł do rodzin Czurzyłów, Boguszów, Kaszewskich, Stanisławskich i Tyszkiewiczów. Nie ma zapisów podanych w szczegółach komu pozostał powyższy majątek w mieście i jego zamek, ale z całym prawdopodobieństwem żadna rodzina nie znajdowała się w Jazłowcu. Zgodnie z pewnymi, późniejszymi zapisami obydwa, miasto i zamek były przez pewien czas w ręku wynajętych zarządców lub dzierżawców.


Pierwszy dokument odsłaniający nazwisko osoby wprost odpowiedzialnej za sprawy miasta odnosi się do długotrwającej waśni pomiędzy klerem świeckim i zakonem Dominikanów nad prawami do własności kościelnej, którą kiedyś zapisał Mikołaj Jazłowicki parafii. Zgodnie z tym dokumentem niejaka Jadwiga Bełżeska, widocznie członek rodziny Czużyłów, która zmieniła swoje nazwisko przez małżeństwo, jako właściciel miasta, została wmieszana w spór . Ona naprzód wzięła stronę świeckiego kleru, w rezultacie czego miejscowi Dominikanie ekskomunikowali ją. Pod takim naciskiem zmieniła swoją decyzję i dała Dominikanom prawa do własności będących przedmiotem rozważań, które były zogniskowane w sąsiedniej wsi Niezbrody (później Żnibrody).


Jednakowoż nie zrobiła tego dla ostatecznego rozwiązania problemu, jak oczekiwał kler i ich bezpośredni zwierzchnik, biskup Kamieńca Podolskiego, nie uznający jej zmienianej decyzji. Oni przesłali sprawę do podolskich sądów, która zakończyła się interwencją u najwyższych autorytetów kościelnych i państwowych.


W pewnym momencie sprawa oparłą się o autorytet Watykanu i polskiego króla, szukających decyzji dla obu stron. Ostatecznie w 1639r. , pięćdziesiąt lat po rozpoczęciu sporu został on rozwiązany przez wysoki wysoki sąd podolski, który podzielił sporne własności pomiędzy dwie zwaśnione strony. Decyzją sądu własności zostały dokładnie rozdzielone, oddalając daleko stary drewniany kościół parafialny od dominikańskich gruntó do nisko leżącego miejsca w dolnej części miasta i ziem Jazłowca.


Długotwający spór związany z chciwością dworskich urzędników miał wrogie oddziaływanie na ludność miejską i najbardziej na wszystkie dziedziny interesów społeczności. Te dwa czynniki stały się z czasem pośrednią przyczyną podnoszenia podatków ściąganych z obywateli przez obu właścicieli, którymi byli obciążani przez kościelne powinności grzywnami z kosztami prawnymi i dzierżawców szukających łatwych dochodów. Ten podwójny uchwyt wymuszał na ludności doprowadzenie interesów prawie do zastoju sprawiającego ekonomiczną bezczynność i zmniejszenie dochodów