Książka..O Galicji Zdjęcia z kresów ..Kresy wschodnie Grzymałów Mapy historyczne Świdnica filmy taneczne filmy turniejowe taniec towarzyski współczesny nowoczesny klub taneczny swidnica wspolczesnyFilmy TanecznePielgrzymka



Powrót



Ocena postępowania tych, którzy donosili na swoich rodaków do Urzędu Bezpieczeństwa.



Po przeczytaniu zgromadzonych fragmentów z materiałów donosicieli powstaje pytanie:, ,,Dlaczego ci ludzie innym ludziom utrudniali w ten sposób życie?". Myślę, że odpowiedź może być taka. W polityce, w życiu społecznym panował wtedy totalitaryzm. Dzieciństwo Krzysztofa Brożbara to totalitaryzm niemiecki, a młodość to totalitaryzm sowiecki. Obydwaj stosowali podobne metody w pilnowaniu obywateli. Totalitaryzm to taki system polityczny, w którym rządzący społeczeństwem chcą całkowicie, we wszystkim podporządkować sobie poddanych. W systemie socjalistycznym tylko jedna partia komunistyczna miała prawo rządzić całym życiem społecznym. Dlaczego? Bo tylko ona była .mądra'' i wiedziała co dobre jest dla obywateli. Tylko ona znała „świetlaną przyszłość", do której prowadziła lud pracujący miast i wsi, ale „masy ludowe" tego jeszcze nie rozumiały. Ponieważ były „ciemne" stawiały nawet opór partii „wybawiciel". Słuchały „reakcji" i „wrogów ludu". Dlatego „władza ludowa" musiała stosować wobec nieposłusznych terror. Posługiwała się w tym Urzędem Bezpieczeństwa i tajnymi współpracownikami. W rzeczywistości bała się narodu, wszędzie widziała wrogów i swoje zagrożenie. Władza ta wiedziała, że nie ma społecznego poparcia, że istnieje z obcego nadania. Chciała jednak zachowywać pozory praworządności np. wybory i podporządkowane partie sojusznicze .. Chciała jednak wiedzieć wszystko, co ludzie mówią, co planują. Do tego potrzebni byli szpiedzy i donosiciel. Dzisiaj oblicza się, że w PRL -u 3 miliony obywateli miało swoje teczki ewidencyjne. W tym wszyscy duchowni. Do tego potrzeba było tysiąca donosicieli. „Władza ludowa" wszelkimi sposobami starała się wychować „nowego człowiek", który będzie jej ślepo posłuszny. Krakowski filozof nazwał tego człowieka: ,,homo sovieticus" ( człowiek sowiecki). W ukształtowaniu takiego człowieka miały pomagać społeczne środki przekazu (prasa, radio, telewizja), a także całe szkolnictwo. To się jednak w Polsce nie udało.

I tutaj dotykamy problemu sumienia i jego kształtowania. Dziecko ma wrodzoną zdolność sumienia, ale jeszcze niewykształconą. Zresztą w człowieku, który przychodzi na świat i ma wrodzone różne uzdolnienia musi się to wszystko w nim rozwinąć, poprzez wychowanie w rodzinie i w środowisku przebywania. To w rodzinie dziecko dowiaduje się od rodziców, że trzeba wybierać dobro a unikać zła. Ale środowisko rodzinne i koleżeńskie może też wypaczyć czy nawet zepsuć człowiekowi sumienie. Chcę to zilustrować takim przykładem z mojego życia: Przed laty jechałem po raz pierwszy samochodem, któr go kierowca posługiwał się urządzeniem związanym z systemem GPS. Wtedy był n1 tym

zachwycony. Co chwilę odzywał się głos, który nakazywał kierowcy, co ina robić, gdzie skręcić i ile jechać. Dzięki otrzymanym w ten sposób informacją mógł dojechać pod właściwy numer domu, w dużym, nieznanym nam mieście. Ale kierowca opowiedział mi, że pewnego razu źle zaprogramował urządzenie, wtedy nie mógł dotrzeć do celu.

Myślę, że podobnie jest z naszym sumieniem, którego głos informuje nas przed każdym wyborem, przed każdą decyzją. Jest to głos praktycznego rozumu, który posiada każdy człowiek. Głos sumienia doradza przed każdą decyzją, zachęca do dobra a przestrzega przed złem. Człowiek jest wolny, może iść za głosem sumienia albo go zlekceważyć. Sumienie musi być właściwie „zaprogramowane", ukształtowane, czyli prawidłowo wychowane. Katechizm Kościoła Katolickiego aż 26 razy mówi o sumieniu, tak jest ono ważne w życiu chrześcijańskim. Sumienie też karci człowieka za zły wybór, nie daje mu spokoju. Ludzie nazywają to „wyrzutan1i sumienia". Niektórzy, żeby o tym nie myśleć uciekają w alkoholizm, bo pozwala chwilowo zapomnieć. Z doświadczenia życiowego, z obserwacji wiem, że tak kończyło wielu donosicieli. Pani Zofia po żmudnym odczytaniu tekstów postawiła właściwe pytanie:, ,,Dlaczego tak postępowali? Dlaczego szpiegowali znajomych i sąsiadów? Dlaczego działo się to wszystko w środowisku wsi, w której zdecydowanie większość uważa się za ludzi wierzących, w niedzielę idzie do kościoła, bierze udział w procesji Bożego Ciała, jedzie na pielgrzymkę do Częstochowy?".

Tutaj dotykamy problemu wiary. Jak to wszystko może się zmieścić w jednym człowieku. Ten problem dręczył mnie od dzieciństwa. ako dziecko miałem Niemców za diabłów, ponieważ chodzili w czarnych mundurach, na czapkach mieli trupie czaski i zabijali niewinnych ludzi. Były to pierwsze lata okupacji niemieckiej, poszedłem z mamą do jednego sąsiada. Przyszedł tam też pewien człowiek, któremu się nie spodobałem i dla żartów powiedział, że mnie skrzywdzi. Tak bardzo płakałem, że mama musiała mnie wziąć na ręce, ale długo nie mogła mnie uspokoić. Dopiero kolega wyprowadził mnie na podwórze i starał się mnie czymś innym zainteresować. Od tego czasu, tego człowieka, który mnie nastraszył panicznie się bałem. Okazało się, że nie zawiodła mnie dziecięca intuicja. Ten człowiek był donosicielem gestapo i sprowadził śmierć na wielu ludzi. Opowiadali, że gdy partyzanci nakazali innemu sąsiadowi, żeby ich zawiózł do Czelatyc, ten człowiek poszedł na pocztę do Rokietnicy i powiadomił Niemców gdzie się znajdują. Partyzanci zostali zastrzeleni. Ten człowiek musiał mieć więcej takich „sprawek", skoro przyszli do jego domu partyzanci i zastrzelili go razem z żoną, a zostawili małe dzieci -sieroty. Ktoś we wsi oskarżył ks. Potocznego (tuligłowskiego rodaka), że ina broń (była to „wiatrówka"). Ksiądz razem

z bratem dostali się do Oświęcimia i tam zginęli. Ktoś oskarżył za kazanie ks. Proboszcza Selwe i został zastrzelony na plebani. Widziałem go nieżywego, leżącego na stole.

To donosiciele sprowokowali pacyfikację w Tuligłowach. Zginęła jedna kobieta a zanosiło się na rozstrzelanie wszystkich zgromadzonych pod szkoła mężczyzn. Pod koniec okupacji niemieckiej w domu kolegi Jerzyka Rajzera spotkałem nieznajomego człowieka pochodzącego z Sieniawy. W dornu opowiadano, że Niemcy wywieźli go do Oświęcimia pociągiem, ale on uciekł koło Przeworska i przyszedł do Tuligłów. Opowiadano, że własna żona wydała go na gestapo. Kiedy po pewnym czasie dowiedziała się, że on żyje w Tuligłowach, wysłała zbirów i zastrzelili tego człowieka. Te strzały i ten wieczór pamiętam do dziś.

Wszystkie te wydarzenia dla małego, wrażliwego chłopaka były czymś bardzo trudnym. Ciągle nachodziło mnie pytanie:, dlaczego ludzie tak postępują? I nie znalazłem odpowiedzi.

W czasach stalinowskich uczęszczałem do liceum ogólnego w Jarosławiu. Po pewnym czasie dowiedziałem się od zaufanych kolegów, którzy uczniowie donoszą na innych uczniów i nauczycieli do urzędu bezpieczeństwa. Podobnie było w Seminarium Przemyskim. Po jednych rekolekcjach przesłuchiwano nas w urzędzie bezpieczeństwa. W czasie tego przesłuchania dowiedziałem się, że wiedzą takie szczegóły z życia księdza proboszcza w Tuligłowach, których ogól wiernych nie znał. Donosicielem okazał się kościelny. Kiedy przyszedłem na pierwszą parafię, to za niedługo ksiądz proboszcz został ostrzeżony, że jestem podsłuchiwany. Ktoś stawał pod oknem donosił, którzy nauczyciele przyjaźnią się i spotykają z księdzem. Zrobił zasadzkę i przyłapał tego człowieka, który okazał żal i przyrzekł, że już nie będzie tak postępował.

Po przybyciu do, wiele się nasłuchałem o pacyfikacji. Byli tez tacy, którzy twierdzili, że to ksiądz proboszcz dał listę gestapowcom, z wykazem komunistów. Dopiero po wielu latach przyszedł do mnie człowiek, który wyznał, że donosicielem był jeden człowiek z Gaci i podał wszystkie okoliczności. Był nawet świadkiem zeznań donosiciela. Na pytanie, dlaczego dopiero teraz to zgłasza, odpowiedział, że za niedługo umrze, a ta sprawa nie dawała mu spokoju. Nie zgłosił, bo najpierw bał się Niemców, a potem Sowietów. Jak powiedział za niedługo umarł. Chciałbym to spisał, bo sumienie nie dawało mu spokoju przez te wszystkie lata. W tamtym czasie byłem świadkiem jak major Pasierb nachodził księdza proboszcza liczył, że wciągnie go do współpracy z urzędem bezpieczeństwa. Ale mu się nie udało.

Z tych przykładów, które przytoczyłem wynika wniosek:, że tajni współpracownic , byli we wszystkich środowiskach. Intencje mieli chyba różne. Dzisiaj też nam nie powiedzą , dlaczego tak postępowali. Donosili na innych, ale widać, że się bali o swoje bezpieczeństwo, liczyli, ze konspiracja ich zasłoni, a stało się inaczej.

Powstaje pytanie czy donosiciele byli ludźmi wierzącymi? Może niejeden z nich przyznawał, że Bóg istnieje. Ale to nie jest jeszcze wiara. Czy miał świadomość, ze przed Bogiem odpowie za swoje czyny? Może czasem nachodziły go takie myśli, ale nie miał poczucia odpowiedzialności. Byli to z reguły ludzie słabi, dla których ważny był interes, pieniądze, alkohol. Ale w Gaci spotkałem człowieka, który był przez długi czas szantażowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Przez rok codziennie wieczorem był przesłuchiwany w Przeworsku, musiał w nocy wracać piechotą. Był nawet więziony, ale się nie poddał i konfidentem nie został, dla mnie był to bohater i wielki Polak, ale jego nazwiska nie podaję. Były takie czasy, że miernoty szły na współpracę z wrogiem i niszczyli swoje sumienia a prawdziwi Polacy udowadniali, że SA bohaterami. Kiedy św. Jan Paweł II przybył do wolnej Polski, a ludzie pytali:, co mamy teraz robić. To powiedział:, że trzeba życie publiczne budować na dekalogu ( 1 O przykazań). Polska czeka teraz na „ludzi sumienia".

Wielokrotnie zadawano mi pytanie jak rozumieć postępowanie donosicieli, z tym, że byli to ludzie ochrzczeni, niektórzy z nich mieli się za wierzących. Przecież przez postępowanie tych ludzi inni szli do więzienia, do obozów i nawet tracili życie. Donosiciele robili wielką krzywdę! Tu staje przed nami wielki problem wiary i niewiary. Jak na niego patrzeć pisze ks. Prof. Czesław Bartnik w świątecznym dzienniku „Nasz Dziennik 2018 r.", dlatego przepisuje ten artykuł z pewnymi skrótami.

,, Wiara czy niewiara"

,, Wiara jest szczególnym środkiem komunikowania się osoby ludzkiej z Bogiem, z drugim człowiekiem i ze światem wszystkiego, czego niedosięgany sami doświadczalnie, lecz przez pewne tylko znaki lub przez innych ludzi. Jest ona jednak niezbywalną konstrukcją komunikowania się osoby ludzkiej z rzeczywistością, której nie widzimy, nie dotykamy i przeważnie nie możemy sprawdzić bezpośrednio. Mimo to jest ona siła niezwykła i jakby dla ironii sama w sobie nie jest prosta i jasna. Mamy wiarę naturalną międzyludzką i wiarę religijną, między człowiekiem a Bogiem. Chce napisać cos o jednej i drugiej, bo obie bywają przez lekkomyślnych ludzi niedoceniane, a nawet poniewierane.

Wiara naturalna:

Mimo swojej nienaoczności wiara ma swoja moc i wartość, nie raz większą niż zw; kia proteza poznawcza i komunikacyjna. Już wiara naturalna funkcjonuje niemal w całym życiu.

Wierzę matce, ojcu, bliskim, krewnym, przyjaciołom, nauczycielom, urzędniko,n, naukowcom, specjalistom, ludziom godnym, wierze świadkom, dokumentom, autorom, nawet zwykłym

rozmowcom itd. I ta wiara jest czymś naturalnym w życiu. Gdybyśmy ja w wielkim stopniu usunęli, to zerwałaby się cała komunikacja międzyludzka w całej historii. A niestety dziś taki proces w wyraźnym stopniu się już w świecie zaczyna. Sprzyja temu coraz większe zakłamanie, urastające do rangi naczelnej broni w totalnych walkach, coraz większy upadek moralny i upadek wszelkich autorytetów z powodu odrzucenia autorytetu Boga w życiu indywidualnym, zbiorowym, państwowym i globalnym.

Mówi się dużo o zatruciu powietrza smogiem, ale może jeszcze groźniejsze jest zatrucie cale} atmosfery kłamstwem, negacją Boga i niszczeniem wszelkich wyższych wartości. A umożliwia to szczególnie technologia medialna, często będąca w rękach wstępnych Jednostek i organizacji.

Gdy taka niemoralna cywilizacja pójdzie dalej w tym kierunku, to sprawdzi się przestroga najstarszych mitów sprzed tysiqclecit . . .), że bogowie byli zmuszeni żałować, że stworzyli człowieka, który z czasem tak nisko upadł moralnie, że musieli sprowadzić totalną katastrofę.

Istotnie dezintegracja życia zbiorowego dosięgłaby wszystkiego. Człowiekowi jutra może zagrozić stan życia jaskiniowego. Trawiłby człowieka lęk przed wyjściem z domu, bo dookoła smog zakłamani, ataki, nikomu nie można ufać. Człowiek jutrzejszej cywilizacji bez wiary w drugiego człowieka będzie musiał chodzić mocno uzbrojony i rozglądać się wkoło, czy ktoś nie zasadza się na niego, czy ktoś spotkany go nie oszukuje, a może czy nie ma lepszej broni. Ale lęk może iść bardziej w głąb, a może moja broń nie zadziała, może oszukał mnie producent, może kioskarz sprzedał mi ślepe naboje. Słowem - piekło, nieufność, niewiara, zakłamanie. Wtedy człowiek ufałby raczej zwierzętom. Nikt sam nie może wszystkiego sprawdzić. Ale ja muszę mieć prawdę, przynajmniej do niej dążyć, dążyć do poznania prawdy.

Najprostsza wiara dąży do prawdy ze swej natury. Zakłada, że prawda istnieje i jest osiągalna dla mnie, choćby z pomocą innych ludzi. Ufam, że ludzie są prawdziwi, że rzeczy są prawdziwe, że moje istnienie jest prawdziwe. Tylko w prawdziwości może następować budowanie osobowego życia, swojego świata i innych, i całej rzeczywistości. Opanowany jest lęk życia, rośnie nadzieja, realizuje się przyszłość. Wzmaga się Moz życia i budzi się radość z ludzi, z pracy, z osiągnięć, z rodziny, z pozycji społecznych. Nawet naturalna moralna wiara sprawia, że świat ma ład, porządek, mądre prawa, że jest ten świat i dla ciebie, i że mas swćj cel i sens, ale i jesteś potrzebny innym, pożyteczny, a wreszcie i prawdziwie przez 11 ie/u kochany. Co więcej, naturalna wiara w prawdę daje sens istnienia. Inaczej patrz) s: na swoich rodziców, na siostry i braci, na żonę i dzieci, na przyjaciół i widzisz Jak na dłoni, że nie sąoni tylko zwierzętami, bryłami ziemi, uciążliwymi zjawami - nie są nicością. .:; nis

głęboką refleksję nad sobą samym: też nie jesteś tylko nicością, nie wyszedłeś od nicości, nie kroczysz po drodze nicości i nie zmierzasz do ciemności nicości. Nie grozi ci „tragedia" istnienia i niewiara w nic. Wiara wspólna w sensowny świat, wiara w człowieka, wiara w prawdę prowadzi cię do wiary w Boga. I tak człowiek już z samej wiary naturalnej osiąga,

jako osoba naturalna pragnienie Boga. (por. Dz. 17, 22-31,· Mdr.13,5) Wiara chrześcijańska

Jezus Chrystus przez swoje odkupienie nas przez Krzyż i Zmartwychwstanie stworzy/ wiarę nadprzyrodzoną. Jednając nas z Bogiem, sprawił, że Bóg objawił się nam w szczególny sposób, niewidzialny w sobie, stał się widzialny w osobie Jezusa Chrystusa, przybrał nas za swoje dzieci, zaprosił nas do życia osobowego w Trójcy Świętej i objawił nam podstawowe prawdy nadprzyrodzone dla naszego zbawienia.

Dotychczas ludzkość wiązała się z Bogiem w sposób naturalny, odtąd Bóg ofiarował wszystkim laskę wiary nadprzyrodzonej, czyli łaskę możliwego, realnego, osobowego spotkania się w komunii z osobami Trójcy Świętej. Umożliwił nam tę komunię przez dar łaski, ale pod warunkiem naszej dobrowolnej i też osobowej odpowiedzi pozytywnej na ten dar. Bóg nie zmusza nas do wiary, bo nas stworzył, jako osoby, a więc istoty rozumne i wolne, bez wolności nawet wobec Boga przychodzącego do nas i ofiarującego nam swa miłość, nie bylibyśmy w pełni osobami. Dlatego i w wierze z daru Bożego nasz akt wiary, jako osobowy

jest wolny, rozumny i jak najbardziej ludzki. Wiara nie może być wymuszona. Dlatego uniewinnienie się wielu postaci publicznych, że „ nie otrzymał daru wiary", nawet w chrzcie w dziecinstwie, jest niesłuszne. Wielu tez religijnych, szlachetnych katolików chciałoby, żeby Chrystus okazał teraz w świecie ludziom niereligijnym i złym swoją zniewalająca potęgę, a to jest sprzeczne z wiarą chrześcijańska. Wiara religijna zakłada najwyższą godność człowieka, jego osobową strukturę, wolność, rozumność oraz jego strukturalne odniesienie do Osoby Najwyższej.

Problem weryfikacji wiary

Wiara chrześcijańska nie jest ślepa z nierozumna. Chociaż nie daje ona pełnego poznania tajemnicy Boga ani wiedzy sprawdzalnej empirycznie i bezpośredniej, to jednak jest uwiarygodniona pośrednio na sposób rozumny, intelektualny i budujący całe nasze życie osobowe. Uwiarygodnia ją możliwość rozumnego poznania Boga na różne sposoby. Poznanie Boga, jako Stwórcy, odkrywanie Go w Jego śladach w stworzeniu, Jego obrazu w człowieku jako osobie, czyli najdoskonalszym bycie z możliwych, a przede wszystkim w naszej strukturze z nieodparta koniecznością odnoszenia się do Jakiejś Osoby Absolutnej. Od rozumem moc Bożą zarówno w niepojętej tajemnicy materii, jak i cudownej tajemnicy

wszechświata, w prawach, w harmonii, logiczności bytu, w misterium czasów i przestrzeni, a także w pięknie i sensie historii jednostek, ludzkości i świata.

Bóg uwiarygodnia swoje objawienie się ludziom przez najróżniejsze znaki, cuda, zdarzenia, które mają miejsce od początku do dziś. Objawia się przez swoich wybranych, przez ludzkie słowa, natchnienie i czyny. A wreszcie Bóg wkroczył najbardziej bezpośrednio we wnętrze stworzenia przez wcielenie swego Syna, jako człowieka w świat.

Jezus Chrystus uwiarygodnił Objawienie się Boga przez swoje Wcielenie, przez człowieczeństwo, przez słowa i czyny i całe życie, przez całą swoją Osobę i otworzył nam drogę do komunii z Trójcą Świętą przez swoją Mękę, Krzyż i Zmartwychwstanie.

Wiara nie zamyka się jedynie w duszy jednostki, lecz staje się wiarą społeczną, ,, wiarą całego kościoła".

Kościół jest też autorytatywnym świadkiem Zmartwychwstania i przez Ducha Świętego przejmuje Chrystusowe Objawienie i cale Jego dzieło zbawcze i kontynuuje je przez całą historię ludzkości, świadczy z całą mocą i pewnością o realności faktu Zmartwychwstania Pana. ,, Bo Chrystus zmartwychwstał, jako pierwszy, a my będziemy z Nim złączenie w jedno przez podobne zmartwychwstanie". Najpierw nasza dusza złączy się z uwielbionym Ciałem Chrystusa, a na końcu czasów historycznych, kiedy będzie „ nowa ziemia" odrodzone będzie i nasze ciało.

Niewiara i ateizm

Potocznie zbyt łatwo szermujemy nazwą „niewierzący", ,, ateista". Wiara, bowiem w swej głębi ma wiele z tajemnicy Boga i tajemnicy człowieka. Integralna i idealna wiara jest całoosobową odpowiedzią człowieka, jako jednostki i jako społeczności eklezjalnej na zaproszenie do wspólnoty samoobjawiającego się i samodzielącego się Boga w Trójcy Jedynego. Ale odpowiedz od naszej strony, ze strony ludzkiej osoby, jest trójpoziomowa lub trćjfazowa: umysłowa, emocjonalna i praktyczna.

Niektórzy, zwłaszcza naukowcy, biorą treści i pojęcia wiary raczej tylko na rozum, rozważają je, dyskutują, nieraz dodają coś swojego. Ale tacy intelektualiści nie emocjonują prawdami wiary i nie wprowadzają ich w swoje życie. Czy są to ateiści? Myślę, że nie, choć mają wielkie braki w wiarze. Inni żyją mocno światem religijnym i emocjonujq się nim, ale nie mają jasnych pojęć, nie znają niektórych prawd podstawowych. I tym wystarczy jakiś konflikt z jakimś duchownym, od razu tracą całe emocje i już mówią, ,, że nie wierzą".

Trzeba jeszcze powiedzieć, że jest wiara pojęciowa i bezpojeciowa, wiara głębinow a i prosta, okazywana i skrywana, nawet przed swoim sumieniem, pewna ponadwszystko, ale i słaba czy wątpliwa, integralna i wybiórcza. Stąd np. grzechy przeciw ko wierze, li po taci





odrzucenia części objawionych prawd podstawowych, bywajq uznawane, niesłusznie za odstępstwa lub wręcz za ateizm.

Jednym z istotnych problemów jest wiązanie wiary z moralnością, zasadą katolicką

jest ścisłe, wzajemne uwarunkowanie i dopełnienie się wiary i moralności. Wiara prowadzi do niwelowania ciężkich grzechów i jest konieczna dla doskonałości człowieka, chodzi choćby o przyjmowanie sakramentów. Ale i w stanie niewiary, bez winy wysoka moralność może prowadzić do wiary i zbawienia. Wiara jest wielką, mocą i pomocą w dążeniu do doskonałości moralnej, ale nie zapewnia jej całkowicie.

Trzeba kształtować dojrzałą i silną osobowość. Silna osobowość może też pomóc zdobyć wysoki poziom etyczny i niewierzącemu.

Wielkim i bezspornym złem są dopiero ateiści, którzy stawiają sobie za cel zniszczenie wielkiej wiary religijnej, narzucenie wszystkim swojej postawy wobec religii i budowę całego świata ateistycznego przemocą, gwałtem, siłą, mieczem, podstępem oraz zaburzeniem całego świata dotychczasowego i obrócenie życia intelektualnego i duchowego w bagno moralne. Nadchodzi globalne przekształcenie ateizmu poglądowego w „ antyteizm realizowany, co tchnie satanizmem. Jeśli tacy ludzie, takie całe instytucje i ruchy już dziś światowe nie zostaną przez odpowiedzialne czynniki narodowe i międzynarodowe szybko powstrzymane, to - niestety- doprowadzi do to wszystko do ogromnej wojny światowej już militarnej z użyciem najnowszej broni. Dlaczego wielcy przywódcy społeczeństw i państw nie rozumieją] co się

faktycznie dzieje. Niektórzy są zapewne spętani przez system. Kiedy się trafi przywódca szlachetny, prawdziwie ideowy i religijny, to jest od razu zajadle zwalczany, jako nienormalny. Dziś trzeba po prostu naprawić w ogóle całą mentalność społeczeństw. Zdaję sobie sprawę, że dla niejednego czytelnika te rozważania są trudne, ale też problem jest poważny